Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 9

*Oczami Tiffany*
-Harry...- czy on, czy on znowu... Nie to niemożliwe, przecież jest Alice.
-Czy naprawdę...-zaczął mówić chłopak.-Czy naprawdę, gdybym
-Hej co robicie?!-zapytała Alice, no bo nie ma w końcu większego debila, który przerywa innym rozmowę.
-Właśnie nam przerwałaś.-powiedziałam oschle.
-Ja. Ups. A o czym gadaliście?
-To już chyba nie Twoja sprawa księżniczko.- warknęłam, a rudowłosa wydawała się mocno zdziwiona, przysunęła się do Hazzy i złapała go za rękę, ona go sobie omotała wokół palca!
-Harruś, ona jest dla mnie nie miła.-skarżyła się dziewczyna i robiła maślane oczy do mojego Harre'go.
-Tiff, proszę Cię...
-Słucham?!-warknęłam.-To ta lafirynda...-nie skończyłam, bo ruda zaczęła 'płakać', czyli udawać, że płacze. Ja przewróciłam tylko oczami i zaczęłam iść w stronę Louisa, z daleka widziałam jeszcze jak loczek pociesza Alice. Są siebie warci. Debile.
-Pasiasty idziemy.-powiedziałam przechodząc koła mojego przyjaciela.
Już miałam wsiadać do samochodu, a Lou zapalał silnik kiedy ktoś niespodziewanie, mocno pociągnął mnie za rękę. Byliśmy w niebezpiecznej odległości, przed oczami miałam hipnotyzujące, zielone tęczówki, z których nie umiałam spuścić wzroku.
-Czego chcesz.-warknęłam jakby nieobecna.
-Porozmawiać, przerwano nam.
-Tak? Wcześniej Ci to jakoś nie przeszkadzało. Wiesz co daruj sobie.-wyrwałam się z uścisku bruneta i wsiadłam do samochodu.
Louis przez całą drogę męczył mnie pytaniami, co się tam wydarzyło. Czasami strasznie mnie irytował, ale i tak go uwielbiam, chociaż na początku naszej znajomości, nienawidziłam go, te jego żarty, serio mało śmieszne. No, a co do tych jego dowcipków, właśnie nimi zamęczał mnie resztą drogi. Myślałam, że eksploduję.
-Nie możesz jechać szybciej?-zapytałam chłopaka
-Jadę już 150 km/h!
-Boże Louis spieszy mi się, daj teraz ja będę prowadziła.
-O nie, żebyśmy mieli wypadek! Już przyspieszam.-no i tak zrobił, tylko że na nasze (jego) nieszczęście zaczęła nas ścigać policja.
-O kurwa! Wszystko przez Ciebie. Spróbuję im zwiać.-powiedział wkurzony Lou
-Oszalałeś, zatrzymaj się tu, bo zapłacisz podwójna karę.
-Ja zapłacę, o niee to ty mi kazałaś przyspieszyć.
Pasiasty zatrzymał samochód na jakimś uboczu i zaczął otwierać szybę. Ja szybko zdjęłam bluzkę, tak, że byłam w górze od kostiumu kąpielowego.
-Co ty robisz? Popływać Ci się zachciało?-zapytał zdezorientowany.
-Zamknij się, jak coś mam plan B.-powiedziałam uradowana.
Tak jak myślałam plan Louis'a przekupienia najpierw pieniędzmi, a potem biletami na ich koncert nie podziałał, okazało się że policjant nienawidzi tego zespołu, więc wkroczyłam. Wysiadłam z samochodu i bardzoo seksownie podeszłam do policjanta. Mężczyzna przyglądał się mojemu ciału, no ale jego uwagę zwróciły najbardziej moje piersi. Kto by się dziwił.
-Dzień dobry poruczniku Blake.-powiedziałam czytając nazwisko z jego plakietki.
-Skąd taka piękna dziewczyna z takim idiotą w samochodzie.
-Taki mój los.-powiedziałam przybliżając się do policjanta, usta zbliżyłam do jego ucha i przegryzłam jego płatek.-Proszę nie pisać nam tego mandatu.-szepnęłam otulając tego oblecha.
-Mhmm.-mruknął Blake, a ja zauważyłam, że jego 'przyjaciel' podnosi się.
-Dzięki.-powiedziałam odchodząc od niego i puściłam mu oczko.
Louis przez resztę drogi mówił mi jak to źle się zachowałam i że uwiodłam tego biedaka, nawet nie podziękował, że mandatu nie musiał płacić! Ehhh... W sumie to moja wina. Kidy wróciliśmy Harry był już w domu,a z nim Alice. Myślałam, że oszaleję. Było około 18.00.
*Oczami Harrego*
Nie można opisać tego ci się dzisiaj wydarzyło. To było naprawdę dziwne, znowu Tiffany. Znowu ten jej urok. Mam szczęście, że spotkałem Alice. Jest bardzo miłą dziewczyną. Zawsze wolałem inne typy dziewczyn, ale ona ma coś w sobie.  Chciałem jeszcze raz wyjaśnić wszystko z Tiff, ale nigdzie jej nie było, to ja mnie dzisiaj potraktowała, zachowała się chamsko i bezczelnie.
Szukałem jej po wszystkich pokojach, został jeszcze jeden no ale co ona miała by tam robić. Wszedłem do środka, a ona grała na pianinie, wiedziałem, że kiedyś chodziła do szkoły muzycznej, ale była w tym naprawdę dobra. Po chwili zaczęła śpiewać! Co?! Stanąłem tak, aby mnie nie widziała.
"Jeżeli postanowiłabym zostać
Byłabym tylko przeszkodą na twojej drodze
Więc odejdę, lecz wiem
Że będę myśleć o tobie z każdym moim krokiem"- śpiewała.
Zastanawiałem się do kogo skierowane są te słowa. Może do mnie? Nie przecież powiedziała, że nic do mnie nie czuje. Lepiej, żebym nie dawał sobie nadziei. Poza tym teraz zależy mi na Alice, prawda? Tak bardzo chciałem się jej zapytać do kogo jest ta piosenka. Brzmiała jak anioł. Miała ogromny talent. Pragnąłem podejść do niej i złapać ją za rękę. Wszystko zepsułem, zepsułem naszą przyjaźń.
"Mam nadzieję, że życie dobrze Cię wynagrodzi
I mam nadzieję, że dostaniesz wszystko, o czym marzyłeś
Życzę Ci zabawy i pomyślności
Ale przede wszystkim życzę Ci miłości-                                                                               śpiewała dalej Tiffany, a ja zacząłem płakać, może nie płakać, ale łzy spływały po moich policzkach. To co wydarzyło się później najbardziej mnie zaskoczyło. Tak ładnie umiała wyciągnąć nutę i nawet nie fałszowała. Trudno mi to przyznać, ale śpiewała lepiej ode mnie!

A ja zawszę będę Cię kochać
Zawsze będę Cię kochać
Zawsze będę Cię kochać
Zawsze będę Cię kochać
Zawsze będę Cię kochać
Zawsze będę Cię kochać

Ciebie, najdroższy, Ciebie kocham
Ooh, zawsze, zawsze będę Cię kochać"
Dziewczyna skończyła śpiewać, musiałem trochę ochłonąć, ale po chwili zacząłem bić jej brawa. Zdezorientowana blondynka, odwróciła się w moją stronę, a kiedy zobaczyła w drzwiach mnie, opadła jej szczęka.
-H..H..Harry? Ty.. Ty to słyszałeś?
-Tak, masz ogromny talent.-powiedziałem i podszedłem do niej.
-Dziękuję.-powiedziała i zarumieniła się.
-Do kogo jest skierowana ta piosenka?-zadałem tak ważne dla mnie pytanie.
-Ona... Ona... Chwila. Nie muszę Ci mówić, w końcu chyba już nie jesteśmy przyjaciółmi?
-Słucham.-powiedziałem mocno wkurzony.
-Słyszałeś. Myślałeś, że tak szybko Ci wybaczę jak mnie olewasz?!
-Ja pierdole! To ty mnie olewasz! Ja nie umiem nie myśleć o tobie, chociaż przez 5 minut. Nawet nie wiesz jakie to jest męczące!-emocje wprost buzowały we mnie.
-Skoro tak bardzo masz mnie dość. To wyjeżdżam. Wracam jutro do Polski.
-Tiffany... Nie chciałem, tego powiedzieć chodzi mi o to, że cię kocham.
-Skończ z tym! Słyszysz skończ z tym! I wiesz co nie wyjadę, mam tu przyjaciół: Louisa, Niall'a, Liam'a i resztę.-krzyknęła i zaczęła płakać.
-A ja?-zapytałem smutny.
-Ty? Harry mówisz, że mnie kochasz, a podrywasz Alice! Czy ty w ogóle masz coś w tej bani?!
-Podrywam ją?! Może jest dla mnie tylko przyjaciółką?! Wiesz co, tak bardzo się starałem, żebyś mnie pokochała, a ty traktujesz mnie jak marionetkę, mam tego dość. Mam dość Ciebie i twoich humorków... Lepiej by było jakbym Cię tu nie zapraszał.-wypowiedziałem te słowa i od razu ich pożałowałem, chwila nie. Tiffany jest nie do zniesienia, nie mam pojęcia dlaczego tak bardzo mnie do niej ciągnie... Dziewczyna uroniła kolejne łzy, ja również, ale odwróciłem się na pięcie i wyszedłem.
Nie wiedziałem co robić miałem mętlik w głowie, kochałem ją. Gdy ją widzę od razu się uśmiecham, nawet jak posyła mi złowrogie spojrzenie. Jest idealna, pewna siebie ma poczucie humoru, ale również jest wrażliwa, no i jej idealna sylwetka. Wszystko ma na miejscu. Nie jest chuda jak patyk, ale na pewno nie jest za gruba. Nie mam pojęcia co mam robić. Gdybym jej nie wyznał miłości teraz pewnie przytulalibyśmy się do siebie. Mogłem to w sobie skrywać, żałuję... Naprawdę żałuję...

Oto rozdział 9! :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Pozdrawiam
K.K

1 komentarz:

  1. Kocham, kocham i jeszcze raz KOCHAM!!! błagam nexttt!
    Amelka :*

    OdpowiedzUsuń